-Co?? Oliwia?? Co??
-Ja.. ja.. no bo...-zaczęła zapłakanym głosem.
-Oliwia?
-Wyjeżdżam, wyjeżdżam stąd! Wyjeżdżam do Norwegii! Za tydzień..
-Boże Oliwia, ja chciałam ci to samo powiedzieć.
-Co? Ale jak to?
-Moja rodzina się chce przeprowadzić muszę tam jechać.-Rozłączyła się. Za dużo emocji na dziś, za dużo.-pomyślałam. Wyłączyłam tv i poszłam spać . Słyszałam, że Łukasz jest w moim pokoju, zaczęłam się skradać. Siedział przy biurku, przy laptopie. Przeglądał moje maile! Był tam mail od Bartka:
"Wiem, że wyjeżdżasz ale jeżeli ty to i ja, za bardzo Cię kocham by cię zostawić tu samą"
Łukasz napisał odpowiedź i przeczytał jeszcze raz, zastanawiał się czy wysłać.
"Ja też Cię kocham, wyjedź ze mną"
-Co ty do cholery robisz?.- zapytałam zrzucając go z fotela.
-Robisz mu ciągle nadzieję!.-krzyknął. To mój przyjaciel i przez ciebie go stracę!.
-Ale zrozum ja go nie kocham, JA GO NIE KOCHAM!.- krzyczałam.
-A ten dzisiejszy pocałunek z twojej strony?.- chamsko uśmiechnął się.
-Daj mi święty spokój, jeden pocałunek nie znaczy nic. nic. Nie robiłam mu nadziei. I wiesz co mu odpiszę? Wiesz? Niech spiepsza ode mnie. Tak zrobiłam. Potem żałowałam. Bartkowi chyba serio na mnie zależało no ale co ja poradzę jak go nie kocham? Przecież to nie może tak być, że będę z nim na siłę. Chcę stąd wyjechać, jak najszybciej, chociażby z Oliwią. Padłam na łóżko i zasnęłam.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
-Haloo! Wstawaj, Martuś.- mama budziła mnie.
-Mamo jest dopiero 4:45. Boże..
-Samolot mamy na 6:30 rozumiesz? Wstawaj bo cię tu zostawię.-uśmiechnęła się po czym wyszła. Założyłam swoje najlepsze ciuchy, takie jakie wczoraj planowałam i razem z walizkami, torbami zeszłam na dół. Zjadłam może jakąś bułkę czy coś i wyszłam z domu przejść się. Rozglądałam się i przyglądałam się dokładnie okolicy. Było to dla mnie najlepsze miejsce- Warszawa. Tu się urodziłam, w Polsce a po jakiego to ja nie wiem, że jadę do Norwegii. A no tak, praca, praca, praca. Eh... Poczułam że trzeba wracać, bo zbliżała się 5:30 nad ranem. Wszyscy wyszliśmy z domu ze swoimi tobołami. I szliśmy na lotnisko. Miałam 3 walizki i 2 torby.
-Boże, mamo, mamo!!!.- krzyknęłam.
-Co?
-Zostawiłam laptopa!! Dawaj mi klucze już!
-Łap, i szybko tylko.- rzuciła.
-Czasem nie rozumiem naszych dzieci Robciu.- pogłaskała tatę po policzku.
-Jestem!!.-krzyknęłam po czym ruszyliśmy na lotnisko. Oliwia z rodziną już tam byli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz